Za dużo serca włożyli w budowę klubu, by pozwolić mu upaść. „Mamy konkretny pomysł”

Drwęca Kaszczorek jest jednym z dwóch klubów, które żegnają się wraz z tym sezonem z CS Superligą. O tym, co było i o planach na kolejny rok opowiedział nam człowiek, bez którego klub miałby ciężko z funkcjonowaniem, czyli Bartosz Fryckowski.

Konrad Cinkowski (CSSuperliga.pl): Sezon ligowy 2022 dobiegł końca. Drwęca, choć ambitnie walczyła, to poległa z kretesem. Jakbyś mógł w kilku zdaniach podsumować ten sezon w wykonaniu drużyny.
Bartosz Fryckowski (Drwęca Kaszczorek): Streszczenie ostatnich miesięcy na kilku stronach byłoby trudnym zadaniem panie redaktorze, jednak słowem, wokół którego się „kręciliśmy” przez tegoroczne rozgrywki są problemy kadrowe. Część naszych zawodników nie była w stanie regularnie uczestniczyć w spotkaniach ze względu na sprawy prywatne jak często praca, różnej maści imprezy, ale niestety także poprzez osobiste dramaty. Do tego doszły kontuzje. Budując kadrę na sezon 2022, starałem się pozyskać większą ilość zawodników, rozmawialiśmy z naprawdę poważnymi nazwiskami, które by stanowiły dla nas ogromną wartość dodaną i kto wie, gdzie dziś byśmy byli, mając ich w naszych szeregach.

Niestety mało co z tego się udało, poza Remkiem Buchardtem i Nikodemem Mlekiem, którzy zostawili na torze kawał serca. Potem przez problemy ze skompletowaniem składu musieliśmy się uśmiechać do Krzysztofa Kowalskiego i Marcina Niedzielskiego, czyli świetnych gości i niegdyś doskonałych zawodników, którzy jednak od lat byli poza poważnym speedrowerem. Obaj dali z siebie wszystko, za co bardzo ich szanuję. Wspomógł nas także Mirek Krogolewski, czyli amator i nasz młynowy, to też piękny przykład zaangażowania kibiców w życie klubu. Za każdym razem skompletowanie składu na mecz stanowiło spore wyzwanie i wymagało kilku dni pracy i kombinacji, niestety bywało tak, jak np. we Wrocławiu, czy u nas z Gnieznem, gdzie ten skład nie wyglądał jak na CS Superligę, a raczej jak na ligę osiedlową i to też z całym szacunkiem do tego typu rozgrywek. Problemy te jednak nie wychodziły z naszych zaniedbań.

Czy z takiego sezonu możecie wyciągnąć jakiekolwiek pozytywy, czy jednak był to czarny rok speedrowera w Kaszczorku?
– Oczywiście, że widzę wiele pozytywów i to pewnie więcej niż negatywów. Ten sezon dał szansę na otrzaskanie się z ligą, chociażby Adrianowi Olkowskiemu, który już kilka razy pokazał, iż drzemie w nim spory potencjał. Ja również mogłem zebrać kolejne szlify, regularnie konfrontując się z czołówką. Na każdym meczu w Kaszczorku było wielu kibiców, nawet pomimo braku wyników, oni z nami byli i dopingowali nas. Za co im bardzo dziękuję. Kolejną sprawą są treningi dla żaków, które przez cały ten sezon odbywają się w Kaszczorku, one również cieszyły się ogromnym powodzeniem i akademia TSŻ-u cały czas rośnie w siłę. Cały czas też rozwijamy obiekt przy Skierki. Także tych plusów jest sporo.

Nie sposób na koniec nie zapytać, co dalej? W środowisku pojawiają się informacje, jakoby Drwęca Kaszczorek miała nie przystąpić do CS 1. Ligi w sezonie 2023. Czy możesz to potwierdzić/zaprzeczyć?
– Za dużo pracy i zdrowia włożyliśmy w speedrower w Kaszczorku, żeby pozwolić temu upaść. Nie wiemy, co z tego dokładnie wyjedzie, ale mamy konkretny pomysł, nad którym już pracujemy. Będzie on dedykowany młodszym zawodnikom, ale też pewnie znajdzie się miejsce dla kilku starszych speedrowerzystów. Na pewno nie będzie to wyglądało tak, jak do tej pory. Na ogłoszenie decyzji potrzebujemy jeszcze trochę czasu.

Spadek z ligi ma jakikolwiek wpływ na podejmowane decyzje, czy takowe byłyby podobne nawet, jeśli zostalibyście w najlepszej speedrowerowej lidze świata?
– Naszym głównym problemem był skład, z którym ciężko było o utrzymanie. Gdybyśmy byli mocniejsi, to mam nadzieję, że byśmy się utrzymali, a wówczas nastroje i doświadczenia byłby skrajnie inne. Główny wpływ na decyzje ma fakt, iż wielu zawodników postanowiło zakończyć swoje przygody ze speedrowerem, bo robiło to niejako z musu i na siłę.