Speedrower od lat uznawany jest za młodszego brata żużla. I to właśnie od naszego sportu swoją przygodę ze ściganiem w lewo rozpoczynało wielu chłopaków, którzy później przenieśli się na żużlowe tory. Jednym z nich jest Kacper Gomólski.
Zielona Góra i Gniezno – to właśnie przez ośrodki w tych miastach przewinęła się największa liczba chłopaków, którzy od speedrowera zaczynało swoje sportowe kariery, by później dosiąść motocykla bez hamulców, ale dalej jeżdżąc w lewo. W pierwszej stolicy Polski barw tamtejszego GKS „Orzeł” bronili m.in. Adrian i Kacper Gomólscy.
– Wszystko zaczęło się od tego, gdy mój brat zaczął jeździć. Gdy były Indywidualne Mistrzostwa Gniezna, to na jedną z tych imprez został zaproszony mój tata, a jeśli dobrze pamiętam, to było to bodajże w 1999 roku. Ja miałem wtedy sześć lat i pierwszy raz pojechałem na zawody i zostałem mistrzem do lat 6. Później mój brat zaczął nieco poważniej się tam ścigać, ale przesiadł się z czasem na motocykl żużlowy, a ja poczyniłem niejako podobne kroki – wspomina swoje początki w speedrowerze młodszy z braci Gomólskich.
„Ginger” licencję żużlową uzyskał 1 kwietnia 2008 roku na torze w Częstochowie. Od tamtej pory udało mu się m.in.: dwukrotnie stanąć na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (3. miejsce w 2013 i 2. miejsce w 2014 roku), zdobyć tytuły Drużynowego Mistrza Europy (2010) oraz Świata (2014) w kategorii do lat 21. Sięgał również po laury na krajowym podwórku – aż czterokrotnie stawał na podium Drużynowych Mistrzostw Polski (złoto w 2012 roku, srebro w 2016 i brąz w 2013, 2014), a także w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski (brąz 2010) i Złotego Kasku (Rawicz 2014).
Na speedrowerze tak okazałymi sukcesami pochwalić się nie może, jednakże zapisał się w historii Indywidualnych Mistrzostw Polski, gdy w 2007 roku na torze w Gnieźnie wywalczył srebrny krążek w kategorii Młodzików (do lat 14).
– To jest w ogóle śmieszna historia. Była jakoś dziewiąta rano, gdy zadzwonił do mnie kolega, a trzeba odnotować, że mieszkałem jakieś 500 metrów od toru i zapytał mnie, co robię. Odpowiedziałem, że jem śniadanie, a on do mnie, że jak skończę, to żebym wpadał na „Ustronie”, czyli tam, gdzie mieścił się tor, bo są zawody i jeśli będę miał ochotę, to mogę pojechać. Przyszedłem, podstawił mi rower, ja się tylko przebrałem i wygrałem półfinał z kompletem punktów, a w finale przegrałem tylko z Marcinem Wawrzyniakiem. I to mój największy sukces na speedrowerze – dodaje w programie „Gość TPŻ” realizowanym przez Twój Portal Żużlowy.
Obecnie Kacper Gomólski ściga się na obczyźnie, bowiem reprezentuje barwy PGG ROW Rybnik i choć na razie znacznie bliżej mu na obiekt w Rybnickiej Kuźni, to nie zapomina o kolegach z ul. Parkowej w Gnieźnie. – Cały czas obserwuję chłopaków z Orła i mocno im dopinguję.