Przenosi się do Gdańska i skupia na żużlu. „Wiadome było, że ten moment nastąpi”

Wszyscy doskonale wiedzą, że Marcel Krzykowski to człowiek wielu talentów. Świętochłowiczanin jazdę na rowerze łączył ze ściganiem się na żużlu. Oba sporty łączy dosyć wiele, ale przede wszystkim jazda w lewo bez hamulców. Krzykowski musiał jednak stanąć na drodze wyboru.

Marcel Krzykowski do żużla trafił ścieżką, którą wyznaczył mu jego ojciec – Tomasz, który w latach 1999-2002 bronił barw Śląska Świętochłowice, a ostatni sezon w gronie juniorów spędził w Wandzie Kraków. Później ścigał się również na speedrowerze, gdzie był wierny „niebiesko-białym” barwom klubu z ul. Bytomskiej. Jego syn obrał odmienny kierunek – zaczął od roweru, by później przenieść się na motocykl.

Prze kilka lat Marcel łączył jazdę na żużlu ze speedrowerem. Jako niedoświadczony junior nie był w stanie przebić się do składu klubu żużlowego, który reprezentował, więc wspomagał swoich speedrowerowych kolegów. To także tutaj osiągnął, jak na razie największe sportowe sukcesy, z tytułem Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów na czele. Do tego dorzucił brązowy medal IMŚ do lat 16.

W ostatnich sezonach na żużlu reprezentował on OK Bedmet Kolejarz Opole. Teraz przeniósł się do Zdunek Wybreża Gdańsk. Zamierza poczynić kolejne kroki, jak chociażby przeprowadzić się na drugi koniec kraju. Pytany, co dalej z żużlem odpowiada: Teraz skupiam się już jedynie na żużlu. Rower zostaje jedynie jako… pamiątka. Odkąd podjąłem treningi w szkółce żużlowej wiadome było, że ten moment kiedyś nastąpi. Już w poprzednich dwóch sezonach nie zawsze był czas na speedrower. Z tego miejsca chciałem bardzo podziękować wszystkim fanom i działaczom speedrowera w Świętochłowicach.