Pragnie nowych wyzwań i stawia sobie ambitne cele

Brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata z 2013 roku – Paul Heard jest jednym z kilku zawodników, którzy tej zimy zdecydowali się na zmianę otoczenia w CS Superlidze. Anglik opuścił MS Śląsk Świętochłowice i związał się z wrocławską Szarżą.

– Zainteresowało się mną kilka klubów i powiedziałbym nawet, że to były takie prawdziwe, sensowne oferty, ale chciałem jeździć dla Wrocławia. Przemówiły do mnie wyzwania – jazda w nowym zespole i próba pomocy w zdobyciu pierwszego tytułu mistrzowskiego. To byłoby dla nas duże osiągnięcie! – mówi Paul Heard w rozmowie z CSSuperliga.pl.

Jednym z nowych nabytków piątej ekipy minionego sezonu jest dobry znajomy Anglika, Dawid Bas. Dodatkowo klub zakontraktował m.in. Walijczyka Bena Moulda i Australijczyka Bobby’ego McMillana, czyli również dobrze znane Heardowi postacie. – Dawid jest moim dobrym przyjacielem, z którym wcześniej jeździłem w Śląsku Świętochłowice. Dzięki temu, że mówi dobrze po angielsku, to jest również pomocny, gdy podróżuję do Polski. Myślę, że mamy mocną drużynę, a z Benem też dobrze się znamy i przyjaźnimy. Z większym doświadczeniem w drużynie będzie mieli dobrą okazją do walki o złoto – dodaje nasz rozmówca.

Pandemia COVID-19 i związane z nią wszelkie obostrzenia sprawiają, że trudno w tej chwili zawczasu planować zagraniczne wojaże. Zawodnicy wierzą, że nie dojdzie do zaostrzenia rygoru, bowiem w wakacje zaplanowano w Manchesterze Mistrzostwa Europy. A czy wiadomo już, ile spotkań Heard odjedzie w kraju nad Wisłą? – Mam nadzieję, że uda mi się odjechać kilka, szczególnie tych naprawdę ważnych meczów. Mam nadzieję, że uda się minimum cztery mecze plus ewentualne play-offy, o ile się tam dostaniemy. Na pewno będę musiał później dokładnie zaplanować, kiedy dokładnie miałbym przylecieć.

W ubiegłym sezonie od początku rozgrywki ligowe przebiegały pod dyktando dwóch drużyn – Śląska Świętochłowice oraz Orła Gniezno. Dotychczasowe ruchy transferowe sprawiają, że zapowiada się bardziej wyrównana liga, w której każdy będzie mógł wygrać, jak i przegrać z każdym. – Wiem, że CS Superliga to trudna liga do wygrania i do tego, aby walczyć o medale. Myślę, że w tym roku będzie wielu pretendentów.

A jeśli o transferach mowa, to który z dotychczasowych nasz rozmówca uważa za największą niespodziankę? – Myślę, że najciekawszy jest transfer Dawida Basa. Byłem zaskoczony tym, że chciał zmienić drużynę, bo to jego rodzinne miasto, ale czasem ważne jest, aby poszukać nowych wyzwań.

Choć Anglik odjechał wiele wyścigów na polskiej ziemi, to wśród jego ulubionych obiektów brakuje tych, gdzie będzie mu się dane ścigać w lidze. – Moim ulubionym polskim torem zawsze były Kalety, bo uważam, że jest to tor podobny do tych angielskich. Ale też mi się spodobało w Zielonej Górze.

Heard w dotychczasowej karierze bronił barw trzech klubów: TPD Kalety, MS Śląsk Świętochłowice oraz LKS Szawer Leszno. – Mam wspaniałe wspomnienia ze wszystkimi trzema zespołami. Dzięki drużynie z Kalet miałem pierwszą okazję do ścigania w Polsce, a to dzięki Steve’owi Harrisowi. Później były Świętochłowice, wiele fantastycznych wspomnień i nawiązanie kilku dobrych relacji. Leszno? Było fantastycznie! To tam zdobyłem mistrzowski tytuł w waszych rozgrywkach. To był super zespół!

Speedrowerzysta stawia sobie ambitne cele na sezon 2022 i wierzy, że uda mu się je zrealizować. – Plany na ten rok są takie, jak co roku – zdobywać wiele punktów dla drużyn, w których będę startował, czyli dla Szarży Wrocław i Birmingham Monarchs. Oprócz tego chcę zrobić wszystko, by wygrać poszczególne zawody – brytyjski finał, który odbędzie się na moim własnym torze, więc chciałbym odzyskać tytuł, który wygrałem w 2019 roku. W Mistrzostwach Europy chciałbym być ponownie w finale, a w nim wiadomo, walka o złoto. Jeśli będzie okazja, to chciałbym także ścigać się w kadrze narodowej i powalczyć o Drużynowe Mistrzostwo Europy.

Paul Heard (zewnętrzna), Ben Mould (wewnętrzna) (fot. Waldemar Deska)

Heard zna już smak medalu Indywidualnych Mistrzostw Europy. Dziesięć lat temu stanął na podium i odebrał srebrny krążek. Lepszy był tylko Marcin Szymański, który pokonał go w biegu dodatkowym. – W 2012 roku byłem bardzo młody, bo miałem raptem dziewiętnaście lat. Nie miałem dużego doświadczenia, ale tego dnia wszystko wyszło idealnie. Jednak zabrakło, by pokonać Marcina, który jest najlepszym zawodnikiem w historii.