Korzystny debiut nowych rozgrywek. „Zrealizowano 75% planu” (wywiad)

Młoda CS Superliga to nowe rozgrywki ligowe na mapie naszego kraju, które będą kontynuowane również w sezonie 2022. Ich inicjator – Paweł Cegielski mówi otwarcie, że został położony dobry fundament pod rozwój ligi rezerw, która ma być totalnym zapleczem dla CS Superligi.

Konrad Cinkowski (CSSuperliga.pl): Pierwszy sezon Młodej CS Superligi za nami. Jakbyś go podsumował, jako ojciec tych rozgrywek?
Paweł Cegielski (TSŻ Schoenberger Toruń): Ojciec surowy, wymagający i mający ciężką rękę, ale wszystko sprawiedliwie. Powiedzmy, że zrealizowano 75% planu. Fundament został położony. Co będzie dalej, zobaczymy. Młoda CS Superliga miała być wstępem do wielkich rozgrywek w regionach i finalnie spotkaniami zwycięzców tychże regionów. Odskocznia od CS Superligi. Miejsce spotkań zawodników, którzy nie są gotowi na najwyższy poziom rozgrywek, ale mają ambicje na coś więcej niż trening czy wieczna rezerwa.

– Jakie są twoje pierwsze wnioski związane z powstaniem tego tworu?
– Jak zwykle był to w pierwszej kolejności test mentalności. Czy wygrać za wszelką cenę, czy faktycznie szkolić zawodników. Na to pytanie można odpowiedzieć, patrząc, kto brał udział w rozgrywkach. Myślę, że najbardziej skorzystała z tego pomysłu Victoria Poczesna i generalnie wszystkie dziewczyny ścigające się w tym projekcie. One potrzebują właśnie najwięcej jazdy na takim poziomie, by w przyszłości móc konkurować z o wiele silniejszymi, na chwilę obecną, rywalkami z Anglii czy Australii. Ważne jest, żeby dziewczyny i zawodnicy „na dorobku” nie stawali w tych rozgrywkach z „liderami” innych drużyn, ale właśnie z kimś w swoim zasięgu.

– Widzisz jakieś plusy, pozytywne strony tego projektu?
– W większości były to spotkania zawodników na podobnym poziomie i ich walka mogła się podobać, bo takowej tam nie brakowało. Niewiele jeszcze potrafiący, ale już troszkę doświadczeni zawodnicy starali się prowadzić w parze jeszcze mniej umiejących kolegów. Takie coś buduje. Widzieliśmy rozwój, a przynajmniej możliwość startu kilku zawodników, którzy normalnie nawet nie mieli okazji startować dla macierzystych drużyn w Mistrzostwach Polski swoich kategorii wiekowych Stanowi dla mnie pewną zagadkę, ale to już nie mój problem.

– A minusy i elementy które trzeba wyeliminować lub poprawić?
– Wspomniana mentalność w klubach, czyli zwyciężyć pucharek nieważne jakim kosztem, czy jednak pozwolić, żeby zawodnicy zdobyli go „swoimi” siłami, bez wsparcia liderów, którym te rozgrywki nie są potrzebne. Martwił też niewielki odzew, ale przy „podziale” lig, można się było tego spodziewać.

– Czy będziesz dążył do tego, aby twoje uwagi co do rozgrywek zostały wcielone w życie czy dalszy rozwój Młodej CSS powierzasz już całkowicie PFKS?
– Gdybym bezgranicznie ufał PFKS to bym się pewnego dnia obudził w rowie bez pieniędzy i pamięci (śmiech). Wolę, żeby moje pomysły miały 100% przełożenie w realizacji. Jestem co prawda otwarty na sugestie i poprawki, ale bez narzucania czy „usprawniania” czegokolwiek. Miałem już w tym roku wyjątkową nieprzyjemność patrzeć jak inny z moich pomysłów został zmieniony w jakieś straszne nieporozumienie.

– A jak z perspektywy opiekuna toruńskiego TSŻ-u oceniasz Młodą CSS w kontekście poczynań i rozwoju swoich zawodników?
– Niezależnie od sytuacji dawaliśmy jeździć w pierwszej kolejności najbardziej potrzebującym startów. Nawet jak wynik nie był po naszej myśli, to nie sięgaliśmy po rezerwy taktyczne. Mimo to widzę ok. 20 (na 240) niepotrzebnych startów z naszej strony. Mowa o zawodnikach, którzy teoretycznie nie powinni brać udziału w tych rozgrywkach, ale z różnych powodów jednak znaleźli się w programie zawodów. Natomiast pozostałe 220 biegi to w głównej mierze jazda zawodników, którym ligowe zmagania były potrzebne. Mowa o Fryderyce Wojciechowskiej, Filipie Kowalskim, braciach Kędziorach. To głównie dla takich zawodników był zamysł powstania tej ligi i oni z tego skorzystali.

– Któryś zawodnik swoimi występami w Młodej CSS zapracował sobie tym, że na przyszły sezon będzie brany pod uwagę w pierwszej ekipie?
– Jeśli mowa o Toruniu, to Filip Kowalski. Podejrzewam, że w wielu ligowych ekipach byłby podstawowym juniorem, a w TSŻ ma silną konkurencję i nie zawsze może wyjechać na tor w meczu Superligi. „Fifi” jednak musi swój talent poprzeć pracą, bo bez tego pozostanie mu śpiewanie nam szantów w drodze na zawody. Patrząc dalej to świetnie, że okazję do startów ze starszymi kolegami miał Aleks Radło. Dla niego to ogromne doświadczenie i za rok nie powinien obawiać się, że stoi pod taśmą z dużo starszymi i większymi przeciwnikami już w rozgrywkach ligowych.