Gród Lecha zamienił na Gród Kopernika. „Najtrudniejsza sportowa decyzja”

Arkadiusz Szymański rozpoczyna nowy etap swojej sportowej kariery. Gnieźnianin po raz trzeci w karierze zdecydował się na zmianę przynależności klubowej i Gród Lecha zamienił na Gród Kopernika. Jak sam przyznaje, nie była to decyzja podjęta w „pięć minut”.

Choć Szymański w swoim speedrowerowym CV ma występy w różnych klubach, chociażby w barwach PKS Wirażu Ostrów Wielkopolski czy ZKS-u Zielona Góra, to zawsze kojarzony był z macierzystym Orłem. Teraz czeka go kolejna „przeprowadzka”.

Odejście z Orła to była dla mnie najtrudniejsza sportowa decyzja, jaką kiedykolwiek podjąłem. Odejście ze złotej drużyny, to wiele godzin rozmów – z narzeczoną, rodziną, a także bicie się z własnymi myślami. Jednak brak porozumienia z prezesem klubu Pawłem Woźnym oraz inna wizja budowy klubu i jego dalszego funkcjonowania sprawiło, że gdzieś tam ta sprawa się poniekąd sama rozwiązała. Paweł zrobił wiele dla klubu i wiem, że na tym nie poprzestanie, a ja życzę i jemu i drużynie wszystkiego dobrego. Rozstajemy się w zgodzie i przyjaznej atmosferze. Taką mam przynajmniej nadzieję – powiedział w rozmowie z serwisem CSSuperliga.pl.

Nie jest żadną tajemnicą, że Szymański już od lat żyje w dobrych relacjach z toruńskim klubem. Świadczyć mogą o tym, chociażby wspólne treningi – na torze, ale również i na siłowni, kiedy to TSŻ przyjeżdżał do Gniezna na zajęcia ze swoim nowym nabytkiem. Jednak szczególnie jedna osoba miała wpływ na to, co wydarzyło się kilka dni temu.

Z wieloma zawodnikami mam bardzo dobry kontakt i wiele zawdzięczam Pawłowi Cegielskiemu, który pomagał mi m.in. w organizacji wyjazdu i w pobycie w Australii, pomagał w skompletowaniu i złożeniu roweru, czy wiele razy wcielał się podczas różnych zawodów w rolę „mojego” serwismena. Jeśli chodzi o wiedzę speedrowerową, to nie ustępuje takim osobom jak: Marcin Szymański, Andrzej Latusek i Marcin Puk – dodaje.

Szymański wielokrotnie gościł już w Grodzie Kopernika. Czy ma swoje ulubione miejsce w Toruniu? – Razem z Darią (narzeczona Arka – dop. red.) uwielbiamy Stare Miasto w Toruniu, więc spacery po udanych meczach lub pizza na „F32”, to będą na pewno stałe punkty programu o nazwie „Szymańscy w Toruniu”.

TSŻ Toruń ma na swoim koncie 15 medali Drużynowych Mistrzostw Polski: cztery złote (2005, 2010, 2013, 2017), osiem srebrnych (2004, 2007-09, 2011-12, 2014, 2016) i trzy brązowe (2006, 2015, 2021). Pozyskanie Szymańskiego skutecznie wypełnia lukę po Remigiuszu Burchardcie, który przeniósł się do Drwęcy Kaszczorek. Czy torunianie są w stanie sięgnąć po szesnasty krążek na krajowym podwórku? – Przechodząc do TSŻ-u wiadomo, że myślę oczywiście wyłącznie o medalu CS Superligi. Jednak medale, puchary, osiągnięcia… to nie wszystko. Liczy się wizja tego, co być może – rozwój klubu oraz młodzieży.

Zawodnik zdradził, że nie będzie ograniczał się wyłącznie do jazdy w lewo. Jeśli tylko klub będzie potrzebował jego wsparcia, to jest on do dyspozycji TSŻ-u. – Idąc śladem idola wielu młodych zawodników, czyli Dawida Basa, sam zaproponowałem, że chętnie pomogę w klubie, chociażby w zakresie treningów czy w razie potrzeby pod kątem organizacyjnym. Ba! Z chęcią mogę objąć stanowisko „drukarza” programów (śmiech).